Starożytne i religijne pochodzenie ewolucjonizmu i kreacjonizmu
Istnieją tylko dwa podstawowe modele pochodzenia Wszechświata i istniejących w nim złożonych układów (np. organizmów żywych): ewolucjonizm i kreacjonizm. Ewolucjonizm najczęściej wiąże się z osiągnięciami nauki, kreacjonizm — ze światopoglądem religijnym. Jednak zapomina się, że istnieją religie zarówno ewolucjonistyczne, jak i kreacjonistyczne. Kosmogonie buddyjskie, hinduistyczne, taoistyczne, konfucjańskie itd. mają charakter ewolucyjny. A kosmogonie ortodoksyjnych żydów, muzułmanów i chrześcijan mają charakter kreacjonistyczny. Religia nie musi więc prowadzić do kreacjonizmu. A ewolucjonizm nie musi się wiązać z tzw. naukowym obrazem świata. Co więcej, mitem jest, że kreacjonizm jest dawną formą rozumienia świata, a ewolucjonizm — czymś świeżym, związanym z niedawnym postępem nauk.
Pisze o tym H. Graham Cannon w pierwszym rozdziale The Evolution of Living Things [1] Idea ewolucjonizmu towarzyszy człowiekowi od najwcześniejszych dni cywilizacji, a nawet wcześniej. Z tego, co wiadomo o naturze człowieka — pisze prof. Cannon - wynika, że od samego początku człowiek spekulował na temat pochodzenia rzeczy, nie tylko samego siebie, ale wszystkich rzeczy wokół niego. Około roku 4 000 p.n.e. istniały dwa dobrze ugruntowane centra cywilizacyjne z rozwiniętymi charakterystycznymi kulturami, z których wywodzą się omawiane przeze mnie dwie podstawowe wizje świata. Oba centra cywilizacyjne znajdowały się w dolinach wielkich rzek i oba związane były ze społeczeństwami osiadłymi w miastach. Jedno znajdowało się w dolinie Nilu w kraju znanym jako Egipt, a drugie - na obszarze, przez który płynie Eufrat i Tygrys, na obszarze Mezopotamii.
Oba te rejony różniły się znacznie geograficznie. W Egipcie klimat był w zasadzie stały, kontrolowany przez jednakowy przybór i opadanie wód Nilu. Ponadto Egipt był chroniony naturalnymi barierami od wrogów. Na zachodzie była pustynia, na północy i wschodzie — morze. Na południu znajdowały się wyżyny, gdzie nie było cywilizowanego człowieka. Tak więc Egipt we wczesnych stuleciach istniał we względnym spokoju.
Ale ludzie w Mezopotamii żyli w stałym zagrożeniu katastrof i ciągłych inwazji ze wszystkich stron świata. Była to kraina daleka od spokojnej. Jej kultura została ostatecznie zniszczona przez jakąś większą katastrofę i znikła pod piaskami; podczas gdy w Egipcie dawna cywilizacja faraonów ewoluowała nieprzerwanie aż do dnia dzisiejszego.
Nic dziwnego — pisze Cannon — że w tak różnych dwu klimatach powstały odmienne filozofie życia. W Mezopotamii pojawiła się tendencja, by wierzyć w to, co dzisiaj nazywamy katastrofizmem — myśl, że świat był od czasu do czasu niszczony przez jakąś straszliwą katastrofę i ponownie zaludniany dzięki interwencji jakiejś dobroczynnej mocy. Oczywiście, należy pamiętać, że dla prymitywnego człowieka, który żył w dolinie Eufratu, cały jego świat był mikrokosmosem. Jego świat rzadko kiedy rozciągał się dalej niż to, co mógł zobaczyć z murów miasta, w którym mieszkał. Dlatego łatwo mu było wyobrazić sobie całkowite zniszczenie przez jakieś potężne trzęsienie ziemi lub potop. Wydaje się pewne, że mieszkańcy wczesnej Mezopotamii mocno wierzyli w przynajmniej jedno unicestwienie — biblijny zapis o Potopie Noego bez wątpienia odnosi się do takiej katastrofy. Nie jest pewne, czy wierzyli oni w inne tego typu katastrofy.
Ale w Egipcie, chociaż jego religia nauczała, że świat pojawił wskutek aktywności stwórczej więcej niż jednego boga, w warunkach regularnego dorocznego wzrostu poziomu wód Nilu i jego opadania mogła pojawić się bardziej pokojowa idea niż w Mezopotamii — idea ciągłości pochodzenia wszystkich rzeczy. Egipcjanin widział każdego roku stały związek między porami roku i pracą na roli, musiał więc zacząć myśleć, że on sam i wszystko wokół niego pojawiło się w bardziej jednostajny i regularny sposób.
Około 500 lat przed Chrystusem Grek o imieniu Pitagoras spędził około 20 lat w Egipcie, a wracając do ojczyzny przywiózł ze sobą ideę ciągłości czy uniformitaryzmu, jak dzisiaj się nazywa ten pomysł wczesnych Egipcjan. A mniej więcej półtora wieku później inny wielki filozof grecki, Arystoteles, włączył ten pomysł do swojej filozofii i potraktował na swój sposób. Z niewyrafinowanych idei Pitagorasa utworzył koncepcję, która dzisiaj jest znana jako ewolucjonizm. Inni greccy filozofowie również zabawiali się pomysłem ewolucji, ale dopiero Arystoteles nadał jej taki kształt, który przetrwał do dzisiaj. Uważał on, że w przyrodzie powstaje ciąg form od najprostszej do bardziej złożonych i doskonałych. A to jest dzisiejsze rozumienie ewolucji przeciwstawione katastrofizmowi.
Okazuje się więc, że już w starożytności istniały dwie diametralnie przeciwne wizje pochodzenia rzeczy: nagłego, która powstała w Mezopotamii, i stopniowego oraz ciągłego, która powstała w Egipcie, znajdując swój pełniejszy wyraz w starożytnej myśli greckiej.
Kilkaset lat przed Chrystusem wydarzył się epizod, który sam w sobie wydaje się niewarty większej uwagi, ale który faktycznie wywarł głęboki wpływ na późniejsze intelektualne losy świata. Nabuchodonozor podbił Królestwo Judy, a jego mieszkańców wywiózł do Babilonu w Mezopotamii. Tu przebywali w niewoli przez dwa pokolenia, ale nie była to ciężka niewola. Dla Żydów był to okres konsolidacji i duchowego rozwoju. Powiada się, że Żydzi udali się do Babilonu jako barbarzyńcy, a wrócili jako ludzie cywilizowani. Pewne jest, że wrócili do Jerozolimy z pierwszymi pięcioma księgami Starego Testamentu — Pentateuchem. W niewoli odkryli w pełni znaczenie Tory. Była to tak duża zmiana, że niektórzy uczeni pochopnie twierdzą, iż tzw. księgi Mojżeszowe powstały dopiero w Babilonie i ich autorem nie był Mojżesz. (Jezus jednak nie miał wątpliwości, że to Mojżesz jest autorem tych ksiąg.) Bez względu na to, jak było, pierwsza z tych ksiąg, Księga Rodzaju, zawiera historię pochodzenia "różnych rodzajów dzikich zwierząt, bydła i wszelkich płazów ziemnych" (Rodz. 1:25). Jest tam cała historia stworzenia, a także opis Potopu Noego.
Istotną cechą obu tych opowieści jest katastrofizm. Ale czy można uważać to za niespodziankę? Okres niewoli w Babilonie był okresem wielkiej aktywności intelektualnej. Niektórzy uważają, że katastrofizm opowieści o stworzeniu musiał być zapożyczony ze źródeł babilońskich. Inni jednak uważają, że to Babilończycy zapożyczyli i przy okazji zniekształcili czyste przesłanie o stworzeniu i Potopie zawarte w Biblii.
Nie chcę teraz rozstrzygać tego sporu. W tej chwili chodzi mi o coś innego: że tak ewolucjonizm, jak i kreacjonizm mają starożytne i religijne pochodzenie. To nieprawda, że ewolucjonizm jest bardziej współczesny i bardziej naukowy — tak go tylko przedstawiają propagandyści ewolucyjni. Nie musi więc automatycznie górować nad kreacjonistyczną wizją pochodzenia Wszechświata, życia i człowieka. O tym, która z tych wizji jest lepsza, powinna decydować wyłącznie moc argumentów.
Mieczysław Pajewski
Przypisy
[1] H. Graham Cannon, The Evolution of Living Things, Manchester University Press, Manchester 1958.
Źródło: Na Początku... wrzesień-październik 2005, nr 9-10 (198-199), s. 329-332, Przedruk z: Duch Czasów 2004, nr 3, s. 15-16.